Eugeniusz Kupper urodzony w
1947 r. w Mierzeszynie polski poeta i prozaik, od blisko 40 lat
twórczo aktywny w gdańskim środowisku artystycznym. Członek
Związku Literatów Polskich, recenzent prasowy i publicysta, juror
wielu konkursów poetyckich. Na stałe mieszka w Gdańsku.
Debiutował w 1976 r. na łamach
Dziennika Bałtyckiego. Wcześniej, w roku 1970 powołał "Warsztat"
- ugrupowanie interdyscyplinarne, które przyczyniło się do wielu
ważnych wydarzeń artystycznych na Wybrzeżu, m.in. powstania Grupy
Poetyckiej "Koło", Klubu Literackiego im. Ryszarda
Milczewskiego-Bruno, powołania Gdańskich Dni Poezji i "Listopada
Poetyckiego". W roku 1984 nagrodzony został "Poetycką
Czerwoną Różą" a w 1996 r. uhonorowany specjalną nagrodą
"Honorowej Róży".
Jego utwory publikowały m.in. w
czasopismach: Student, Poezja, Pismo, Nowy Wyraz, Integracja,
Autograf, Akant, Metafora i innych. Za życia Jerzego Giedroycia
współpracował z paryską Kulturą i Zeszytami Historycznymi.
Wydawnictwo "Marpress"
opublikowało jego tryptyk pod zbiorczą nazwą "Kwartet
Gdański" oraz zbiór opowiadań zatytułowany ”Przewiew”.
Wydał dwanaście tomików
poetyckich, napisał ponad 20 utworów scenicznych i prozatorskich.
Publikowany w wielu pismach w
USA i Niemczech. Jest autorem ponad 20 utworów scenicznych i kilku
prozatorskich. Jego utwory publikowały m.in.:
"STUDENT", "POEZJA",
"PISMO", "NOWY WYRAZ", "INTEGRACJE",
"AUTOGRAF", "AKANT", "METAFORA" i in.
Współpracował z paryską "KULTURĄ" za życia Jerzego
Giedroycia i "Zeszytami Historycznymi".
W 1984 nagrodzony "Poetycka
Czerwoną Różą" a w 1996 uhonorowany specjalną nagrodą
"Honorowej Róży"
Poezja
chroni poetów
Za
debiut uważa moment, kiedy to w 1961 roku ukazał się drukiem w
szkolnym pisemku To-Tu jego wiersz Jestem człowiek. Wydawało mu się
wtedy, że w paru strofach, którego rękopis gdzieś bezpowrotnie
zaginął, zawarł całą tajemnicę świata. W prasie zadebiutował
na łamach Dziennika Bałtyckiego wierszem Szatnia obowiązkowa z
okazji I Gdańskich Dni Poezji w 1976 roku. Za przełomowy moment
uważa opublikowanie wiersza i manifestu poetyckiego na plakacie
artystycznym Próba koncentracji, wydanym przez ugrupowanie Warsztat
i grupę Wspólność podczas II Gdańskich Dni Poezji w 1977 roku. W
KSW Żak i KMPiK
- Należę do pokolenia, które
zeszło do podziemia.
Kiedyś
redaktor Tadeusz Woźniak nazwał ich grupę podziemiem kulturalnym
Gdańska.
- Spotykaliśmy się w dosłownie
w piwnicy, w podziemiach kamienicy pod samem przy ulicy Długiej.
Była to słynna Piwnica Artystyczna Witkacy w Gdańsku. Działali
wspólnie Helmut Nadolski, Tadeusz Karmazyn, Robert Tracz, Bogdan
Przylipiak. Kontestowali przeciwko władzy.
W tym okresie napisał i
recytował cykl wierszy Odpowiedź władzy. Milicja obserwowała
bacznie ich spotkania. W listopadzie 1969 roku obejrzeli wspólnie
politycznie zaangażowane przedstawienie Spadanie w wykonaniu Teatru
Stu z Krakowa. W czasie oklasków cała grupa podniosła w górę
zaciśnięte pięści jako pewnego rodzaju znak protestu. Gdy
wychodzili z gmachu Żaka, funkcjonariusze MO złapali ich na ulicy,
wsadzili do wozu, zawieźli na komendę przy ulicy Piwnej.
Przesłuchiwali, używając obraźliwych słów, potłukli pałkami,
szarpali i wyrywali długie włosy. Wkrótce potem działać zaczęli
w gdyńskiej piwnicy Maszoperia. Niemal w tym samym czasie zaprosił
ich młody dyrektor KMPiK, Jerzy Dziomba przy Długim Targu.
Eugeniusz powołał Ugrupowanie Artystyczne Warsztat, którego
manifest poetycki brzmiał Poezja aktualna, świadectwo nowego
autentyzmu naszej teraźniejszości. Byli przeciw wszelkim objawom
działań, mających na celu tłamszenie indywidualności. Jego
wiersz Przeciwko władzy brzmiał: A ja jestem przeciw/ Bo władza
trzyma rezerwę na wszelki wypadek. Być rezerwą, to znaczy być
ukamienowanym. Gdy tylko przekroczyli próg klubu, zaczęło się tam
wiele ciekawych rzeczy dziać. Spotykali się również w podziemiach
Ratusza Staromiejskiego, w których nie było wtedy jeszcze kawiarni.
- Staraliśmy się nie zasypiać gruszek w popiele i czekać na
lepsze czasy - wspomina. - Działaliśmy na tyle, ile było można.
Gdańskie Dni Poezji W 1976 roku w KMPiK i w KSW ak powołali
Gdańskie Dni Poezji. Na spotkania Egeniusz wraz z skupioną wokół
niego grupą zapraszali młodych poetów i przedstawicieli pism
literackich - Nowego Wyrazy, Poezji. Na sali, która obliczona była
na siedemdziesiąt osób, było zawsze ponad sto pięćdziesiąt
osób. W KMPiK Eugeniusz organizował spotkania z cyklu Dialog o
nowym teatrze. Udało mu się zaprosić największe sławy - Józefa
Szajnę, Jerzego Grotowskiego i Tadeusza Kantora. Wcześniej związany
był z Laboratorium Grotowskiego, uczestniczył w przedsięwzięciu
Góra. Zaprzyjaźnił się z Szajną. Od 1980 roku pracował w Żaku
etatowo. Nie długo jednak. Po zorganizowanym przez niego spotkaniu z
Janem Pietrzakiem - na skutek interwencji funkcjonariuszy partyjnych
został zwolniony. Budował kulturę na osiedlu Zaczął działać w
1984 roku w Domu Kultury na osiedlu Piecki - Migowo. Osiedle budowało
się intensywnie. Mieszkał tutaj od 1978 do 1996 roku. Jedyna
placówka kulturalna była jak wyspa na oceanie. Kierownikiem została
jego ówczesna żona, Danuta. Eugeniusz był jej zastępcą do spraw
programowych. V Gdańskie Dni Poezji odbyły się już w Domu Kultury
na osiedlu Piecki - Migowo. Atmosfera była gorąca. Przybył na
jedno ze spotkań wybitny poeta Roma Śliwonik. Przez cały czas
obecny był poeta z naszego osiedla o renomie ogólnopolskiej,
nieżyjący już, niestety, Stanisław Gostkowski. - Ludzie
przyjeżdżali na spotkania z całego Trójmiasta, Malborka, Elbląga
- wspomina Eugeniusz Kupper. Eugeniusz był pomysłodawcą i
realizatorem wielu imprez kulturalnych na naszym osiedlu. Dzięki
niemu odbywały się wieczory Pro Musica, otwarto galerię plastyczną
Na piętrze, Dyskusyjny Klub Filmowy, sekcje muzyczne, plastyczne,
teatralne dla dzieci i młodzieży. Muzycy z osiedla pracujący na co
dzień w Filharmonii Bałtyckiej grali występowali mieszkańców w
koncertach kameralnych. Eugeniusz prowadził Klub Literacki im.
Ryszarda Milczewskiego Bruno. Wszystkie formy działalności cieszyły
się ogromnym powodzeniem. Doszło do tego, że trzeba było
selekcjonować publiczność, aby nie przeciążyć stropu w dużej
sali placówki. Pisarka patronką To z inicjatywy Eugeniusza placówka
zyskała w 1984 roku imię Stanisławy Przybyszewskiej. W ten sposób
chciał przyczynić się do zachowania w pamięci gdańszczan imię
związanej z naszym miastem pisarki. Gdy minęła setna rocznica jej
urodzin prawie nikt na Wybrzeżu tego nie zauważył. Tablicę
zaprojektował i wykuł mieszkający obok placówki prof. Albert
Zalewski. Na uroczyste odsłonięcie tablicy przybyło wielu
profesorów, znawców sztuki wielkiej pisarki, między innymi prof.
Jan Tuczyński. - W Domu Kultury siedziałem znacznie dłużej,
aniżeli przewidywała to moja umowa o pracę - wspomina Eugeniusz. -
Ja i moje koleżanki koledzy instruktorzy nie liczyliśmy godzin.
Wszystkim nam chciało się coś robić. Stopić się z tłumem
Od lewej: Sławomir Majewski, madame Ewa, Eugeniusz Kupper,
marchand Victor i artysta-malarz Wojciech Mazur. Gdańsk 2007 r.
Gdy
wprowadził się na osiedle poznawać zaczął specyfikę nowej
społeczności. Trudno było się tam odnaleźć. Czynił wszystko,
aby poczuć się jednym z mieszkańców. Zawierał znajomości.
Wszędzie. Na przystankach autobusowych, w sklepach. Rozmawiał.
Rozdawał ulotki o działalności Domu Kultury. Pozyskiwał
kandydatów do pracy w sekcjach kulturalnych. Udawało mu się.
Pieniądze na działalność Domu Kultury pochodziły z funduszów
spółdzielni. Spore sumy udawało się pozyskać od sponsorów.
Dotowała przedsięwzięcia Stocznia Gdańska, której pracownicy
mieszkali na osiedlu. Dziś z wielu form działalności z tamtego
okresu nie pozostało prawie nic. Nie działa żaden amatorski
zespół. Jedynie Marek Maganiusz Kielgrzymski koncentruje wokół
siebie poetów na spotkaniach Pomost Literacki Morena. Dużym
powodzeniem cieszą się ferie w mieście urządzane w Domu Kultury i
klubie sportowym przy ul. Żylewicza. Pisze codziennie. Wydał tomiki
poetyckie Z ogłoszenia, Ulica zamknięta, Czekam jutra, Nieskończona
podróż, Matka Boska Gdańska. Ukazały się jego arkusze poetyckie
Jego kobiety, Twarze poezji. Publikował w antologiach poezji. Jest
autorem ponad dwudziestu utworów scenicznych. Jest laureatem nagród
poetyckich Wiatr od morza, Czerwonej Róży. Za pierwszy tom wierszy
wydany w 1987 roku dostał ponad sto tysięcy złotych kupił sobie
mieszkanie. Już w trzeciej Rzeczypospolitej za honorarium uzyskane z
analogicznego tomiku nie wystarczyło mu na obiad, który zjadł w
restauracji ze swoją sympatią. Musiał dopłacić.
Pisze codziennie. Używa
wyłącznie długopisu, albo maszyny do pisania. Do dziś nie oswoił
się z komputerem. Od 1984 roku pisze Dziennik oswojony. Nie są to
wiersze, ale rodzaj poetyckiego dziennika. Powstało już prawie trzy
tysiące stron. Od 1967 roku nieprzerwanie do dziś działa w
Gdańskim Towarzystwie Przyjaciół Sztuki. Był współtwórcą
Biblioteki rękopisów. Przeniósł tam z konkurs poetycki
Czerwonej Róży. W sytuacji, kiedy konkurs ten stał się zagrożony
w swojej egzystencji wziął jego organizację w swoje ręce i przez
pewien czas organizował go sam, społecznie. Jego przyjaciele z GTPS
- Andrzej Krzysztof Waśkiewicz i Ryszard Kosiedowski - mówią, iż
uratował konkurs. - GTPS nieprzerwanie pełni rolę kulturotwórczą
- mówi Eugeniusz. - Każdy może tam przyjść z ciekawą inicjatywą
i zrealizować własny, dobry pomysł. Do Domu Kultury im. Stanisława
Przybyszewskiej zagląda rzadko. - Nie ma po co, skoro nic tam prawie
się nie dzieje. - Od czasu do czasu biorę udział w spotkaniach
poetyckich Marka Maganiusza Kielgrzymskiego. Z przyjemnością słucha
wierszy i rozmawia z młodymi poetami, których rodzi się coraz
więcej. Ma wrażenie, iż takie zainteresowanie pisaniem wierszy
wynika z chęci ucieczki przed otaczającymi nas zewsząd agresją,
gwałtem, niepokojem. - Poezja chroni poetów przed utratą własnego
ja - mówi Eugeniusz. - Przed agresją pieniądza, komercyjnym
życiem. Daje gwarancję zdobycia pewnego azylu. Pozwala zamknąć
się w prywatności.
Izabella Kubarska