środa, 19 września 2018

EUGENIUSZ KUPPER






Eugeniusz Kupper urodzony w 1947 r. w Mierzeszynie polski poeta i prozaik, od blisko 40 lat twórczo aktywny w gdańskim środowisku artystycznym. Członek Związku Literatów Polskich, recenzent prasowy i publicysta, juror wielu konkursów poetyckich. Na stałe mieszka w Gdańsku.
Debiutował w 1976 r. na łamach Dziennika Bałtyckiego. Wcześniej, w roku 1970 powołał "Warsztat" - ugrupowanie interdyscyplinarne, które przyczyniło się do wielu ważnych wydarzeń artystycznych na Wybrzeżu, m.in. powstania Grupy Poetyckiej "Koło", Klubu Literackiego im. Ryszarda Milczewskiego-Bruno, powołania Gdańskich Dni Poezji i "Listopada Poetyckiego". W roku 1984 nagrodzony został "Poetycką Czerwoną Różą" a w 1996 r. uhonorowany specjalną nagrodą "Honorowej Róży".
Jego utwory publikowały m.in. w czasopismach: Student, Poezja, Pismo, Nowy Wyraz, Integracja, Autograf, Akant, Metafora i innych. Za życia Jerzego Giedroycia współpracował z paryską Kulturą i Zeszytami Historycznymi.
Wydawnictwo "Marpress" opublikowało jego tryptyk pod zbiorczą nazwą "Kwartet Gdański" oraz zbiór opowiadań zatytułowany ”Przewiew”.
Wydał dwanaście tomików poetyckich, napisał ponad 20 utworów scenicznych i prozatorskich.


Publikowany w wielu pismach w USA i Niemczech. Jest autorem ponad 20 utworów scenicznych i kilku prozatorskich. Jego utwory publikowały m.in.:

"STUDENT", "POEZJA", "PISMO", "NOWY WYRAZ", "INTEGRACJE", "AUTOGRAF", "AKANT", "METAFORA" i in. Współpracował z paryską "KULTURĄ" za życia Jerzego Giedroycia i "Zeszytami Historycznymi".

W 1984 nagrodzony "Poetycka Czerwoną Różą" a w 1996 uhonorowany specjalną nagrodą "Honorowej Róży"

Jubileusz Eugeniusza Kuppera

Poezja chroni poetów

Za debiut uważa moment, kiedy to w 1961 roku ukazał się drukiem w szkolnym pisemku To-Tu jego wiersz Jestem człowiek. Wydawało mu się wtedy, że w paru strofach, którego rękopis gdzieś bezpowrotnie zaginął, zawarł całą tajemnicę świata. W prasie zadebiutował na łamach Dziennika Bałtyckiego wierszem Szatnia obowiązkowa z okazji I Gdańskich Dni Poezji w 1976 roku. Za przełomowy moment uważa opublikowanie wiersza i manifestu poetyckiego na plakacie artystycznym Próba koncentracji, wydanym przez ugrupowanie Warsztat i grupę Wspólność podczas II Gdańskich Dni Poezji w 1977 roku. W KSW Żak i KMPiK
- Należę do pokolenia, które zeszło do podziemia.
Kiedyś redaktor Tadeusz Woźniak nazwał ich grupę podziemiem kulturalnym Gdańska.
- Spotykaliśmy się w dosłownie w piwnicy, w podziemiach kamienicy pod samem przy ulicy Długiej. Była to słynna Piwnica Artystyczna Witkacy w Gdańsku. Działali wspólnie Helmut Nadolski, Tadeusz Karmazyn, Robert Tracz, Bogdan Przylipiak. Kontestowali przeciwko władzy.
W tym okresie napisał i recytował cykl wierszy Odpowiedź władzy. Milicja obserwowała bacznie ich spotkania. W listopadzie 1969 roku obejrzeli wspólnie politycznie zaangażowane przedstawienie Spadanie w wykonaniu Teatru Stu z Krakowa. W czasie oklasków cała grupa podniosła w górę zaciśnięte pięści jako pewnego rodzaju znak protestu. Gdy wychodzili z gmachu Żaka, funkcjonariusze MO złapali ich na ulicy, wsadzili do wozu, zawieźli na komendę przy ulicy Piwnej. Przesłuchiwali, używając obraźliwych słów, potłukli pałkami, szarpali i wyrywali długie włosy. Wkrótce potem działać zaczęli w gdyńskiej piwnicy Maszoperia. Niemal w tym samym czasie zaprosił ich młody dyrektor KMPiK, Jerzy Dziomba przy Długim Targu. Eugeniusz powołał Ugrupowanie Artystyczne Warsztat, którego manifest poetycki brzmiał Poezja aktualna, świadectwo nowego autentyzmu naszej teraźniejszości. Byli przeciw wszelkim objawom działań, mających na celu tłamszenie indywidualności. Jego wiersz Przeciwko władzy brzmiał: A ja jestem przeciw/ Bo władza trzyma rezerwę na wszelki wypadek. Być rezerwą, to znaczy być ukamienowanym. Gdy tylko przekroczyli próg klubu, zaczęło się tam wiele ciekawych rzeczy dziać. Spotykali się również w podziemiach Ratusza Staromiejskiego, w których nie było wtedy jeszcze kawiarni. - Staraliśmy się nie zasypiać gruszek w popiele i czekać na lepsze czasy - wspomina. - Działaliśmy na tyle, ile było można. Gdańskie Dni Poezji W 1976 roku w KMPiK i w KSW ak powołali Gdańskie Dni Poezji. Na spotkania Egeniusz wraz z skupioną wokół niego grupą zapraszali młodych poetów i przedstawicieli pism literackich - Nowego Wyrazy, Poezji. Na sali, która obliczona była na siedemdziesiąt osób, było zawsze ponad sto pięćdziesiąt osób. W KMPiK Eugeniusz organizował spotkania z cyklu Dialog o nowym teatrze. Udało mu się zaprosić największe sławy - Józefa Szajnę, Jerzego Grotowskiego i Tadeusza Kantora. Wcześniej związany był z Laboratorium Grotowskiego, uczestniczył w przedsięwzięciu Góra. Zaprzyjaźnił się z Szajną. Od 1980 roku pracował w Żaku etatowo. Nie długo jednak. Po zorganizowanym przez niego spotkaniu z Janem Pietrzakiem - na skutek interwencji funkcjonariuszy partyjnych został zwolniony. Budował kulturę na osiedlu Zaczął działać w 1984 roku w Domu Kultury na osiedlu Piecki - Migowo. Osiedle budowało się intensywnie. Mieszkał tutaj od 1978 do 1996 roku. Jedyna placówka kulturalna była jak wyspa na oceanie. Kierownikiem została jego ówczesna żona, Danuta. Eugeniusz był jej zastępcą do spraw programowych. V Gdańskie Dni Poezji odbyły się już w Domu Kultury na osiedlu Piecki - Migowo. Atmosfera była gorąca. Przybył na jedno ze spotkań wybitny poeta Roma Śliwonik. Przez cały czas obecny był poeta z naszego osiedla o renomie ogólnopolskiej, nieżyjący już, niestety, Stanisław Gostkowski. - Ludzie przyjeżdżali na spotkania z całego Trójmiasta, Malborka, Elbląga - wspomina Eugeniusz Kupper. Eugeniusz był pomysłodawcą i realizatorem wielu imprez kulturalnych na naszym osiedlu. Dzięki niemu odbywały się wieczory Pro Musica, otwarto galerię plastyczną Na piętrze, Dyskusyjny Klub Filmowy, sekcje muzyczne, plastyczne, teatralne dla dzieci i młodzieży. Muzycy z osiedla pracujący na co dzień w Filharmonii Bałtyckiej grali występowali mieszkańców w koncertach kameralnych. Eugeniusz prowadził Klub Literacki im. Ryszarda Milczewskiego Bruno. Wszystkie formy działalności cieszyły się ogromnym powodzeniem. Doszło do tego, że trzeba było selekcjonować publiczność, aby nie przeciążyć stropu w dużej sali placówki. Pisarka patronką To z inicjatywy Eugeniusza placówka zyskała w 1984 roku imię Stanisławy Przybyszewskiej. W ten sposób chciał przyczynić się do zachowania w pamięci gdańszczan imię związanej z naszym miastem pisarki. Gdy minęła setna rocznica jej urodzin prawie nikt na Wybrzeżu tego nie zauważył. Tablicę zaprojektował i wykuł mieszkający obok placówki prof. Albert Zalewski. Na uroczyste odsłonięcie tablicy przybyło wielu profesorów, znawców sztuki wielkiej pisarki, między innymi prof. Jan Tuczyński. - W Domu Kultury siedziałem znacznie dłużej, aniżeli przewidywała to moja umowa o pracę - wspomina Eugeniusz. - Ja i moje koleżanki koledzy instruktorzy nie liczyliśmy godzin. Wszystkim nam chciało się coś robić. Stopić się z tłumem


Od lewej: Sławomir Majewski, madame Ewa, Eugeniusz Kupper,
marchand Victor i artysta-malarz Wojciech Mazur. Gdańsk 2007 r.

Gdy wprowadził się na osiedle poznawać zaczął specyfikę nowej społeczności. Trudno było się tam odnaleźć. Czynił wszystko, aby poczuć się jednym z mieszkańców. Zawierał znajomości. Wszędzie. Na przystankach autobusowych, w sklepach. Rozmawiał. Rozdawał ulotki o działalności Domu Kultury. Pozyskiwał kandydatów do pracy w sekcjach kulturalnych. Udawało mu się. Pieniądze na działalność Domu Kultury pochodziły z funduszów spółdzielni. Spore sumy udawało się pozyskać od sponsorów. Dotowała przedsięwzięcia Stocznia Gdańska, której pracownicy mieszkali na osiedlu. Dziś z wielu form działalności z tamtego okresu nie pozostało prawie nic. Nie działa żaden amatorski zespół. Jedynie Marek Maganiusz Kielgrzymski koncentruje wokół siebie poetów na spotkaniach Pomost Literacki Morena. Dużym powodzeniem cieszą się ferie w mieście urządzane w Domu Kultury i klubie sportowym przy ul. Żylewicza. Pisze codziennie. Wydał tomiki poetyckie Z ogłoszenia, Ulica zamknięta, Czekam jutra, Nieskończona podróż, Matka Boska Gdańska. Ukazały się jego arkusze poetyckie Jego kobiety, Twarze poezji. Publikował w antologiach poezji. Jest autorem ponad dwudziestu utworów scenicznych. Jest laureatem nagród poetyckich Wiatr od morza, Czerwonej Róży. Za pierwszy tom wierszy wydany w 1987 roku dostał ponad sto tysięcy złotych kupił sobie mieszkanie. Już w trzeciej Rzeczypospolitej za honorarium uzyskane z analogicznego tomiku nie wystarczyło mu na obiad, który zjadł w restauracji ze swoją sympatią. Musiał dopłacić.
Pisze codziennie. Używa wyłącznie długopisu, albo maszyny do pisania. Do dziś nie oswoił się z komputerem. Od 1984 roku pisze Dziennik oswojony. Nie są to wiersze, ale rodzaj poetyckiego dziennika. Powstało już prawie trzy tysiące stron. Od 1967 roku nieprzerwanie do dziś działa w Gdańskim Towarzystwie Przyjaciół Sztuki. Był współtwórcą Biblioteki rękopisów. Przeniósł tam z konkurs poetycki Czerwonej Róży. W sytuacji, kiedy konkurs ten stał się zagrożony w swojej egzystencji wziął jego organizację w swoje ręce i przez pewien czas organizował go sam, społecznie. Jego przyjaciele z GTPS - Andrzej Krzysztof Waśkiewicz i Ryszard Kosiedowski - mówią, iż uratował konkurs. - GTPS nieprzerwanie pełni rolę kulturotwórczą - mówi Eugeniusz. - Każdy może tam przyjść z ciekawą inicjatywą i zrealizować własny, dobry pomysł. Do Domu Kultury im. Stanisława Przybyszewskiej zagląda rzadko. - Nie ma po co, skoro nic tam prawie się nie dzieje. - Od czasu do czasu biorę udział w spotkaniach poetyckich Marka Maganiusza Kielgrzymskiego. Z przyjemnością słucha wierszy i rozmawia z młodymi poetami, których rodzi się coraz więcej. Ma wrażenie, iż takie zainteresowanie pisaniem wierszy wynika z chęci ucieczki przed otaczającymi nas zewsząd agresją, gwałtem, niepokojem. - Poezja chroni poetów przed utratą własnego ja - mówi Eugeniusz. - Przed agresją pieniądza, komercyjnym życiem. Daje gwarancję zdobycia pewnego azylu. Pozwala zamknąć się w prywatności.

Izabella Kubarska