quo vadis
jeśli tracić siebie to zupełnie. rozprzestrzeniając
odejścia poza
namacalne granice. rozrywając struny w niedogranej
przestrzeni,
aż po siedliska głuchoniemych ptaków -
najrozleglejszą ciszę.
każdy jej akord – to wsiąkanie kropli w ziemię.
bezgłośne pasaże
do miejsca, które w środku puchnie. tłumaczone na
zewnątrz boli,
zasklepia się i zapada. całość nie zdarza się,
tylko się wydaje.
jeśli siebie szukać to na przekór. w ilu ciałach
mieszkam, poza
tym jednym? buntuję się przeciwko zamknięciom, w
poprzek
drogi ostatnia i pierwsza, centralnie zaszczepiona w
kontrastach.
pnąca i spieniona rośnie róża jak fala, cierń w
oku, burza. frazy
w przepływach, powroty w parowaniu. na krawędzi
załamania
się świtała, rozbieram ze snu cudze głosy. każdy
szemrze o mnie
w innym języku. i niestałe skupienia ciał nagle
pustoszeją.
egzystencjonalny erotyk
księżycowy pył i magma – kokaina w rozchylonych
wargach. to pozorne zbliżenie
jest przenośnią – windą w szybie. w orszaku majaków
– góra, dół rwana w półśnie –
w półtonach nagie fakty. w harmonii szaleje sztorm:
wiolonczela i smyczek, języczek.
tyle mi ciebie - ile ci mnie. a w środku wrze –
esencja. w dekompozycji. unosimy się
niczym napar z głodu. głośno i duszno
rozprzestrzeniamy się wilgotni, półżywi,
a wszędobylski dotyk ciągnie pragnienie ku morzu – w
ciemności naszych ciał.
zdarzamy się. niedokończeni. przez przypadkowe
wyładowania. działa przyciąganie:
elektrostatycznie, psychomotorycznie. mnożymy
niewiadome. nieświadomi pękamy
jak tektoniczne płyty, laminaty. na powierzchni czasu
krążą płytki krwi. z łoskotem
prześcieradeł ekstatycznie wije się wąż. wychodzę
z solarnych odbić, rozbłysków
w głęboką noc – brzeg zrzuca skórę. i o tym w
muszlach, w uszach. szum - to już.
program groteska
przejść po Nowym Świecie nago. jest to jakiś pomysł
- słyszę. jeśli chcesz zabłysnąć,
pokarz ciało. motto na dziś. ciśnienie i wiatr. mój
tata jest gejem, coś się dzieje. I lost
my mind. kariera zrobiona, hit napisany. a wideoklip?
najbardziej podniecają w nim misie
i lego - futurystyczne miasto, w którym przeszłość
niedługo nas dogoni. produkcja łała łiła.
szok, medialny skutek. nic już się nie zgadza. rośnie
większa znieczulica, dosłownie wszystko
skomputeryzowane. zwolenniczki szybkiej jazdy pojawiają
się idealnie wyprofilowane.
potem ciągnie się z lubością doskonały makaron.
poczuj różnice – w złotym opakowaniu.
za tymi drzwiami - rodzą się nadzieje na normalne
życie. oglądaj prawdziwe operacje
na żywym trupie. Fokus TV otwiera zaświaty. najedz się
strachu - w pięćdziesięciu ratach.
trafiony wybór. musisz go mieć. jest okazja, są
sondaże. i chodzi za mną coś słodkiego,
bez barwników. powrót do przyszłości w wielkim
stylu. love is in the air. Alleluja!